Do nieba trafili trzej prezydenci: Putin, Castro i Kaczyński. Siedzą na
niebieskiej ławce i płaczą. Pan Bóg ich pyta, dlaczego płaczecie?.
- Nie udało mi się do końca stworzyć wielkiej Rosji - mówi Putin.
- Nie martw się pokazałeś im drogę, pójdą dalej sami.
- Trzymałem naród za mordę, nic ze mnie nie mieli - mówi Castro.
- Nie martw się, za rok na Kubie znajdą ropę i będą mieli dobrobyt.
Spojrzał Pan Bóg na prezydenta Kaczyńskiego, przysiadł się i tez zapłakał.